Wypadek na torze Formuły 1
Do bardzo niebezpiecznie wyglądającego wypadku doszło wczoraj, 29 listopada, na torze wyścigi Formuły 1, podczas Grand Prix Bahrajnu.
Tuż po starcie, na pierwszym okrążeniu Francuz, Romain Grosjean, próbował przebić się przez inne samochody. Próbując wyprzedzić Rosjanina, Daniiła Kwiata, zderzył się jego bolidem, stracił panowanie nad pojazdem i uderzył o barierkę zabezpieczającą tor. Według mediów jego bolid rozerwał się na dwa kawałki, a w wyniku tego wylało się paliwo. Co spowodowało, że jego maszyna stanęła w ogniu. Po chwili jednak okazało się, że Francuz żyje. Co więcej, samodzielnie wyszedł z płonącego pojazdu.
Według informacji ujawnionych w mediach, bardzo dużo pomógł ognioodporny kombinezon, w który Romain Grosjeanbył wtedy ubrany. Nie odniósł żadnych poważnych ran ani obrażeń. Jest poturbowany, przebywa w szpitalu, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jak poinformowała jego drużyna, Haas, zawodnik ma mieć także poparzone dłonie i kostki.
Sędziowie zareagowali na zdarzenie niemal natychmiast, wywieszając czerwoną flagę i przerywając tym samym wyścig. Po naprawieniu zabezpieczeń, usunięciu zniszczonego pojazdu i doprowadzeniu toru do stanu, który pozwolił na używanie go, wyścig był kontynuowany. Kiedy wznowiono rozgrywkę, emocje wcale nie opadły. Po raz kolejny wydarzył się wypadek, jednak nie tak groźny jak ten z udziałem Romain Grosjeana. Tym razem „dachował” bolid Lancea Strolla. Po kontakcie z maszyną znanego już tego dnia Daniiła Kwiata, jego pojazd wzbił się w powietrze i wylądował obrócony kołami do góry. Nie mógł już kontynuować dalszej jazdy.
Wyścig wygrał Lewis Hamilton.